Dziś mija 22 rocznica odkąd przeszłam na islam.


Patrzę na zdjęcie młodszej siebie. Byłam świeżoupieczoną muzułmanką i przyjęłam islam wierząc, że jest to droga życiowa przepisana nam przez Stwórcę Niebios i Ziemi, który jest tylko Jeden, bez partnerów, który zesłał proroków i wysłanników z Muhammadem jako ostatnim na ich liście.

Patrzę na to zdjęcie mnie - jej, i nachodzą mnie mieszane uczucia. Ta niewinność i naiwność. Przyjęła islam z czystym sercem i przekonaniem że życie będzie już teraz tylko piękne, skoro odkryła prawdę. Nie zdawała sobie sprawy, że będzie to droga pełna wybojów.

Patrzę na jej uśmiech i jej niewinną twarz - tyle bym jej teraz powiedziała.

Poradziłabym jej: zwolnij, idź swoim tempem, ucz się, bądź sobą i działaj w zgodzie z swoimi prawdziwymi uczuciami. Koran został objawiony stopniowo, by ludzkie serce miało czas nim nasiąknąć i zaakceptować jego treść. Twoja podróż też musi odbyć się stopniowo, ponieważ oprócz bycia muzułmanką, jesteś też człowiekiem.

Powiedziałabym jej: przejście z niewiary do wiary jest bardzo delikatnym procesem. Nie jest prostoliniowy. Nie ma miejsca w momencie wypowiedzenia deklaracji wiary - szahada to zaledwie początek delikatnej podróży. Podróży, która wymaga ogromnej ilości troski, litości, cierpliwości i miłości wobec samej siebie.

Powiedziałabym jej: miłością, której potrzebujesz najpierw, jest miłość Allah(a). Miłość innych: sióstr, męża, a nawet dzieci, są drugorzędne.

Powiedziałabym: skup się na budowaniu wiary od wewnątrz, ponieważ to jej będziesz potrzebować w trudnych chwilach, a uwierz mi, takich będzie bardzo wiele! Twój hidżab i umiejętność wypowiadania nowych obcych arabskich słów to zmiana na powierzchni. Prawdziwa zmiana to poleganie na Allah, bycie cierpliwą, skromną i nauczenie serca prowadzenia nieustannego dialogu z Ukochanym.

Powiedziałabym jej: doświadczysz niesamowitej samotności. Czasami będziesz wokół mnóstwa ludzi a i tak będziesz samotna, ponieważ podświadomie przeżywasz żałobę utraty poprzedniego życia i trudno jest ci zaadaptować nowe. Stracisz przyjaciół i rodzinę. Stracisz nawet i siebie, ponieważ nikt nie mówi na głos o kryzysie tożsamości będącym częścią bagażu kiedy przyjmujemy islam. Jest to kryzys wypływający na światło dzienne wiele lat po samej konwersji. Kiedy nadejdzie, a najprawdopodobniej to zrobi, trzymaj się mocno.

Powiedziałabym jej: powracaj często do myśli o tym dlaczego przyjęłaś islam, szczególnie kiedy nachodzi cię wiele powodów, dla których mogłabyś go porzucić, powodów przychodzących najczęściej od samych muzułmanów.

Powiedziałabym jej: wszystko, przez co przejdziesz, jest częścią Planu Allah. Pewnego dnia założysz fundację charytatywną ze względu na wszystkie trudności przez które przeszłaś na początku swojej drogi w islamie: byłaś młoda, samotna, brakowało ci wsparcia. Powiedziałabym jej, że taka jest sunna życia. Wszystko, dobre i złe, ma swój cel. Jest powód, dla którego odczuwamy ból. On ma dla nas wszystkich wielkie plany.

Powiedziałabym jej: wybrałaś islam by ocalić swoją duszę. A jednak, o ironio, zapomnisz o tym gdzieś po drodze stawiając wszystkich innych wyżej od niej, choć powinna być ci najważniejsza i najdroższa. Powiedziałabym też: za każdym razem kiedy postawisz innych wyżej niż własną duszę, życie nauczy cię że to nigdy nie będzie dobra droga i prowadzi jedynie do wewnętrznego cierpienia. Powiedziałabym: twoja dusza to najcenniejsze co posiadasz w tym świecie i tak, jak wybrałaś ją wtedy, tak powinnaś stawiać ją na pierwszym miejscu każdego dnia, aż po swój ostatni oddech.

Powiedziałabym: żyj życiem, w którym to Allah jest priorytetem, a także twoja dusza, wtedy przebrniesz przez to życie. A jeśli będziesz kontynuować wybieranie jej tak jak zrobiłaś to tamtego dnia, zobaczysz, że Allah uhonoruje cię mniejszymi i większymi błogosławieństwami pozwalając skosztować słodyczy życia wielokrotnie przewyższającej słodycz, jakiej doświadczyłaś tego dnia, kiedy stałaś się Aliyah.


Aliyah Umm Raiyaan


tłumaczenie: Bint Dawah - Khadija