Na przekór wszystkowiedzącym użytkownikom fejsbuka | Historie muzułmanek #4


Nauka islamu w życiu rewerta jest trudna. Bardzo łatwo jest się pogubić. Nie ułatwia tego ani dostęp do wszelkiego rodzaju niezweryfikowanych informacji u wujka google’a i ciotki youtube’ki, ani uczeni, pochodzący z tysiąca i jednej nieznanych nam sekt, odłamów, środowisk i uczelni, ani też inne rewertki, które jeśli nie podążają za jakimś uczonym jak za nieomylnym guru, to każdemu udowadniają, że się myli, mimo że nigdy nie studiowały podstaw islamu nawet przez kilka dni. Swoją drogą uczeni też się mylą, też mają słabości, potknięcia, niedociągnięcia wiedzy w tematach, o które są pytani (a są pytani o absolutnie wszystko). Są tylko ludźmi. Wyobraź sobie bycie obserwowanym na każdym kroku, w każdej interakcji, w każdym wypowiedzianym zdaniu – każdego dnia swojego życia. Zdobycie wiedzy, nauczanie jej czy nawet staranne praktykowanie w życiu codziennym nie gwarantuje bycia doskonałym. Najbliżej ideału był Prorok Muhammad, solallahu ‘Alajhi ła sallam. Pozostawił nam wytyczne, do których powinniśmy dążyć. Niemniej, i tak wszyscy będziemy popełniali jakieś błędy, niezależnie od tego ile mamy lat i jaki staż jako muzułmanie w zdobywaniu wiedzy. W kulturze mediów społecznościowych, gdzie informacje przekazuje się na masową skalę, a wszystko jest nagrywane, o wiele ciężej jest utrzymać dobry wizerunek. Ludzie, jak stado hien, tylko czekają na potknięcie, by w jednej chwili zapomnieć wszystkie dobre lata korzyści, jakie czerpali z pracy danej osoby, i nie zostawić na niej suchej nitki. Jest to coraz wyraźniej widoczny trend, równie obrzydliwy jak i niebezpieczny. U jego podstaw leży kilka powodów, są nimi m.in. brak wiedzy i zagubienie.

Kiedy sami niewiele wiemy, a posiadanie znikomej wiedzy jest naturalne i dla nowych muzułmanów, i dla każdego muzułmanina, który nie pochodzi z bardzo praktykującej rodziny, gdzie obecność uczonych w niej jest czymś oczywistym od pokoleń, bardzo łatwo jest wywrzeć na nas wrażenie. Zrobi to każdy mówca (ang.public speaker) poruszający nieco głębiej tematy, o których nie wiemy jeszcze zbyt dużo. Stąd moda na słuchanie ich, nasilająca się ostatnimi laty. Problem pojawia się, kiedy zakładamy, że skoro wiedzą o wiele więcej niż my, to się nie mylą.

Muszą mieć rację, bo wiedzą, a ja nie. Otóż nie muszą. Są tylko ludźmi i zdarza im się mylić. Nie musimy ginąć za ich słowa ;), które oni sami korygują z biegiem czasu, zrozumiawszy coś lepiej. Z drugiej strony, nie powinnyśmy kłócić się w oparciu o swoje opinie. Uważać coś innego, bo inaczej wytłumaczył tę samą kwestię inny uczony i to jest nam bliższe jest jak najbardziej ok. Mógł podążać za inną szkołą na przykład. Każda z nich jest poprawna. Uważać inaczej, bo ja myślę i mam kaprys, że ma być inaczej, to już bardzo niebezpieczna gra. Tylko o krok od osobistej intepretacji hadisów czy tłumaczenia Koranu, przez pryzmat swojej niewiedzy. Tak często to robimy, zapominając o tym, że zarówno Koran jak i hadisy się studiuje. W oryginale (ponieważ każdy uczony studiuje arabski), w kontekście i z nauczycielem posiadającym odpowiednią wiedzę. I choć w teorii nic wam to nie powie, pokażę wam na własnych błędach, jak bardzo szkodliwe jest to w praktyce.

Pewnego razu na fejsbukowych forach (o jak dobrze mi się, poraz kolejny, żyje bez fejsbuka!) toczyła się dyskusja jakich wiele. Posunęłabym się o nazwanie tego awanturą. Pewna osoba była chora i szukała pomocy w homeopatii. Kilka osób było temu zażarcie przeciwnymi. Próbowały ją zniechęcić. Przypomniał mi się hadis o osobie, która miała ranę na głowie (nie trzeba wtedy zdejmować bandaża podczas ghusl/wudhu jeśli istnieje zagrożenie życia) i jej towarzysze kazali tej osobie go zdjąć, mówiąc że ghusl będzie nieważny. W rezultacie ta osoba zmarła, a Prorok (solallahu ‘Alajhi ła sallam) powiedział im, że są winni jej śmierci (Sunan Abi Dałud, Księga 1, rozdział 129, hadis 336). Przez pryzmat swojej niewiedzy pomyślałam, że odciąganie kogoś od szukania lekarstwa jest powiązane z tym, że nieumyślnie przyczynimy się do jej śmierci. Zanim to wkleiłam w czeluści awantury, zapytałam nauczycielkę (która studiowała przez kilka lat hadisy) czy mogę powołać się na wspomniany hadis. Odpowiedziała, że nie. Ponieważ kontekst i znaczenie jest zupełnie inne. Gdybym nie zapytała, byłabym częścią przerzucania się hadisami, nie mając o nich żadnego głębszego pojęcia. 

To nie był jedyny raz, rzecz jasna, ale nauczył mnie sprawdzania odpowiedzi z uczonymi, nim jej udzielam. Innym razem na przykład ktoś mnie zapytał, czy Szatan zna to, co kryje się w sercach ludzi, co czują, myślą. Założyłam, że nie. Jak się okazało chwilę później, myliłam się. “Szatan płynie w ludzkich żyłach niczym krew” (Bukhari&Muslim). Ibn Taymiyah i Ibn Baz tłumaczyli to, że znajomość naszych myśli umożliwia im (szatanom) manipulowanie nimi, podsuwanie pokus itd. Takich przypadków zebrałoby się o wiele więcej. Jesteśmy przestrzegani przed własną interpretacją wielokrotnie w następujących hadisach: "Ktokolwiek wypowiada się na temat Koranu z niewystarczającą wiedzą lub na podstawie własnej opinii, niech zajmie miejsce w Ogniu” (Tirmidzi, hadis 2950), a także “Ktokolwiek interpretuje Koran na podstawie własnej opinii, czyni źle, nawet jeśli miał rację” (Tirmidzi, hadis 2952). Hadisy, zaraz po Koranie, są głównym źródłem zasad prawa szariatu. Nie wolno, podkreślam, nie wolno nam rzucać sobie nimi na prawo i lewo, wg tego co myślimy i jak my to odbieramy. Stąd potrzeba nam uczonych, stąd powaga hadisu o treści: ”Ktokolwiek podróżuje by zdobywać wiedzę, Allah ułatwi mu drogę do Raju. Zaprawdę, aniołowie rozpościerają swoje skrzydła dla poszukującego wiedzy. Mieszkańcy niebios i ziemi, nawet ryby w głębiach wód, proszą o przebaczenie dla uczonego. Wartość uczonego w porównaniu do wiernego jest niczym wyższość księżyca ponad gwiazdami. Uczeni są spadkobiercami Proroków. Nie pozostawiają oni po sobie złota lub srebra, a wiedzę. Ktokolwiek otrzymał jej część, otrzymał obfitą dolę.” (Sunan Abi Dałud).

Wnioskujemy stąd, że uczeni są ważni, potrzebni i mają wysoki status u Allah. Dlaczego zatem narzekam na ślepe posłuszeństwo? Ponieważ mamy dziś wysyp różnych uczonych i nie każdy z nich zasługuje na całkowite zaufanie. Nie zrozumcie mnie źle. Każdy zasługuje na szacunek ze względu na wiedzę, którą zdobył. Szacunek oznacza nie wycieranie sobie butów jego imieniem na przykład. Jeśli zaś chodzi o uczonych, których słuchasz – upewnij się, że mają nie tylko odpowiednią edukację i wierzenia (brak innowacji, przestrzeganie sunny), ale też odpowiednie morały. Nie ma sensu prosić o porady uczonego, który obraża innych, nie przestrzega szariatu, albo kłóci się z Koranem (jest taki jeden na przykład, który wyszuka najsłabsze hadisy na poparcie swojej tezy, ale zignoruje ewidentny zakaz w Koranie) i twierdzi, że haram jest halal. Nie oznacza to, że trzeba z nim iść na internetową wojnę. Można ten czas zainwestować na przykład w uczestniczenie w kursie o islamie. 

Uważaj kogo słuchasz, trzymaj się pobożnych uczonych, nie interpretuj osobiście i nie podążaj na oślep za słynnymi osobami, które, kiedy będą częścią jakiejś dramy, złamią ci serce i wiarę w uczonych. Zdobywaj wiedzę w instytutach, wtedy będziesz wiedzieć, do kogo się udać. I, na Boga, nie przerzucaj się z innymi hadisami albo hasłami o sektach i odłamach. Sam fakt istnienia czterech szkół sugeruje, że nie ma jednej jedynej słusznej opinii na wszystko. Nie popełniaj moich błędów, to wprowadza osobom nowym w religii jeszcze większy zamęt.

Sadeemka