Potęga fadżr | Historie muzułmanek #16

Salam alaikum,

Ostatnio, pomimo iż modlę się regularnie i czytam Koran prawie codziennie czuję, że sercem trochę oddryfowałam od religii. Moje wewnętrzne samopoczucie nie jest takie, jakie lubię, by było. Czasami czuję się wręcz pusta. Nie lubię tych chwil, ale czekam na lepsze dni. Myślę, że to przejdzie, że to jakiś znak od Allaha. Tak jak zawsze. Może to po to, żeby wyluzować. A może to po prostu zły wpływ otoczenia i moje odczucia. Może wyolbrzymiam. Czasami w ten sposób Allah chce nam coś pokazać, czegoś nas nauczyć albo zmusić nas do docenienia tego, co mamy. Może to być też proces odcinania mnie od miłości do czegoś w Dunja, który bywa bolesny. Tak czy inaczej walczę z niechęcią w sercu. Nie chcę, żeby negatywne emocje mną zawładnęły. Nauczyłam się już tego, że Allah wie i chce dla mnie jak najlepiej, ale to nie oznacza braku jakichkolwiek działań. Często zaś oznacza to odcięcie się od nadmiaru działań. O czym innym chciałam jednak dzisiaj napisać. A mianowicie o moich odczuciach na temat modlitwy Fadżr. Czasami jest to dla mnie modlitwa bardzo trudna. Nie zawsze budzę się na nią z łatwością. Jakiś czas temu zauważyłam jednak jej wielką siłę. Ta modlitwa jest wykonywana wówczas, gdy większość świata jeszcze mocno śpi. Budzę się na nią jakby inna. Często czuję się trochę zagubiona, przerażona, a nawet samotna. Choć jednocześnie świadoma tego, że to czas na modlitwę. Zaczynam wtedy rozumieć, jak bardzo sami jesteśmy we Wszechświecie i jak bardzo nasza silna więź z Bogiem jest dla nas ważna. Jest to uczucie zarówno przerażające, jak i bardzo wyzwalające. Podczas czasu na Fadżr myślę o tym, jak w Dniu Sądu nasze dusze oddalą się od siebie i każdy z nas zostanie obnażony, o ile jego/jej grzechy nie zostaną mu/jej wybaczone. Każdy dostanie to, na co zasłużył według tego, co reprezentuje sobą wewnętrznie, a nie na to, ile ma pieniądzy i w jakiej walucie, jaki ma status lub ile pięknych, ale sztucznych i kłamliwych słówek w życiu wypowiedział. Kiedy idę zrobić łudzu, a potem wracam na dywanik, czuję lęk. Czasami nawet trochę wzbraniam się przed modlitwą, bo podświadomie czuję, że każdy Fadżr to tak naprawdę kolejny krok na przód. To krok na przód w moim samotnym rozwoju duchowym. Często mam nawet ochotę wrócić do łóżka. Jednak ten lęk mija mniej więcej wtedy, gdy wykonuję drugi rakat. Czuję wtedy, że wygrałam z Szatanem i ze samą sobą. Czuję się spokojniejsza i stabilniejsza. Czuję, że mogę wracać do spania, a rano obudzę się inna, być może lżejsza i usatysfakcjonowana. Według mnie podczas Fadżr, zwłaszcza że często modlimy się sami w domu, stoimy przed Bogiem naprawdę sami. To się czuje. Jesteśmy tylko my i Allah. O wiele bardziej niż w jakiejkolwiek innej modlitwie, kiedy wokół nas jeszcze toczy się tzw. życie (czyli tak naprawdę fitnah). Ta modlitwa bardzo działa na naszą, a w każdym razie na moją, świadomość. Bardzo pogłębia mój duchowy pion. Sprawia, że jestem w stanie przyjąć na siebie trudy kolejnego dnia, że jestem duchowo silniejsza, przygotowana, nawet jak nie jestem tego w danym momencie w pełni świadoma. Ta modlitwa bardziej niż każda inna uczula nas na to, ile zła krąży w świecie i że Dunja to zawsze bedzie tylko Dunja. Fikcja dla zabicia czasu, którą wielbi ludzkie ego, podczas gdy prawda jest zupełnie gdzie indziej. Prawda jest tam, gdzie jest Fadżr i nasza prawdziwa więź z Allahem. Prawdziwa miłość do Niego. A przed Nim nic się nie ukryje, bo on jednakowo widzi wszystko zarówno za dnia, jak i w nocy. Ponieważ to On wszystko stworzył.


Aga Sukayna