Z nami czy przeciwko nam? | Historie muzułmanek #31


Salam alaikum,

Wróciła mi wena, więc spróbuję napisać coś nowego. Tym razem podzielę się z wami swoimi przemyśleniami na temat Sunny i tego, dlaczego jest ona dla nas taka ważna. Przykro się patrzy na to, jak muzułmanie przestają się nawzajem szanować i zaczynają ubliżać sobie i innym. Szczególnie, że często chodzi o jakieś drugorzędne szczegóły. Prawda jest taka, że poza Koranem i Sunną mamy tylko siebie nawzajem. Nie powinniśmy sobie czynić takiej krzywdy, lecz się wspierać. Mamy obecnie dość wrogów. Rozumiem to, że jesteśmy wszyscy pod presją. Większość świata obecnie nienawidzi islamu i naszego Proroka sollallahu 'Alajhi ła sallam, bo nie może pogodzić sie z prawdą na swój własny temat. Najtrudniej jest przecież spojrzeć w lustro i przyjrzeć się sobie. Jednak bycie podłym wobec siebie tak, jak są wobec nas wrogowie islamu, nie polepszy stanu ummy. Wręcz odwrotnie, oddali nas od poczucia wspólnoty i od Dżannah. 

To, czym chcę się z wami podzielić, może wielu ludziom wydać się nieprzyjemne. Nie oceniam innych religii (chociaż dla nas monoteizm to tak naprawdę ciągłość objawień proroków, pokój z nimi wszystkimi) czy systemów wartości. Są w nich zarówno dobrzy, jak i źli ludzie, zarówno złe, jak i dobre zachowania i praktyki. W ostateczności Allah rozliczy każdego z osobna w Dniu Sądu. Pomimo to ostatnie 10 lat uświadomiło mi, dlaczego Prorok sollallahu 'Alajhi ła sallam zabronił nam wchodzić w zbyt bliskie sojusze z niemuzułmanami. Otóż, dla naszego własnego dobra i dotyczy to w szczególności rządów, ale nie tylko. Według mnie chodzi tu o wybór pomiędzy nim (Prorokiem sollallahu 'Alajhi ła sallam) i lojalnością wobec niego, a byciem chorągiewką, narzędziem w rękach niemuzułmanów, którzy nierzadko ochoczo wykorzystają rozpad ummy i pójście na łatwiznę, a w ostateczności obłudę i hipokryzję, na czym to my - nikt inny - stracimy w tym życiu i w życiu przyszłym. W moim odczuciu, jeśli ktoś nie przyjął islamu, to jego serce nie otwarło się na miłość do Allaha i Jego Proroka sollallahu 'Alajhi ła sallam, z którą go do nas wysłał i na to wszystko, co dla nas zrobił. Na prawdę, także tę o nas samych, o stanie naszej duszy. Nigdy nie zrozumiem, skąd bierze się taka niechęć lub wręcz nienawiść do Proroka sollallahu 'Alajhi ła sallam u ludzi, którzy często nie mają ani grama wiedzy na jego temat. Odpowiedź jest chyba tylko taka: z kompletnej ignorancji lub z chęci dania ujścia swojej nienawiści. Dlatego bez względu na to, ile pięknych słów (które też trzeba docenić) zostanie wypowiedzianych na temat naszej religii, to jednak coś (według mnie jest to brak przekonania o słuszności działań Muhammada sollallahu 'Alajhi ła sallam w głębi serca) nie puszcza tych ludzi dalej. Sprawia, że nie wierzą w niego jako proroka, a wierzą i myślą o nim głównie to, co złe. Wolą inne, bardziej wygodne dla siebie przekonania. Inną, bardziej wygodną formę akceptacji, że to, w czym tkwią jest normalne, a często nie jest. 

Bardzo się na wielu osobach w swoim życiu zawiodłam. Otwarłam serce i zostałam wielokrotnie upokorzona, także przez muzułmanów, głównie tych, którzy po części porzucili religię, bo "wiedzą lepiej", co jest dobre. Z czasem zrozumiałam, że to nie moja wina, a w każdym razie nie tylko moja, że ja dałam z siebie wszystko, że wręcz często za dużo. Kiedy byłam winna, umiałam się do tego przyznać. Karałam się aż za bardzo, aż zrozumiałam, że to nie o to chodzi, że nie tędy droga, że to czysty masochizm i że innym to, że ja cierpię (sic) często tak naprawdę sprawia frajdę, że to nie ja jestem chora. Ja po prostu uparcie pukam do złych drzwi, które mnie z radością przytrzaskują. W moim odczuciu to tego typu zachowanie w ludziach, które zaprzecza naukom każdego z proroków, pokój z nimi. Według mnie to jest złe. Prorocy cierpieli nawet wtedy, gdy karani byli ludzie podli, ich oprawcy, którzy ich krzywdzili i poniżali. Wiedzieli bowiem, że kara ognia piekielnego, która na nich czeka, jest bolesna i na wieki. Przeciętni ludzie mają mniejszy próg empatii. Z czasem zauważyłam, że zakładam nadmiernie różowe okulary patrząc na nich, jednak nigdy nie zrozumiem dlaczego. Bywałam trudna, ale zawsze starałam sie być pomocna i empatyczna. Jednak obok trudności jest łatwość. Poprzez to rozczarowanie i ból odnalazłam większe ukojenie w Koranie i Sunnie. Slowly but surely, jak mawiają Anglicy. Skupiłam się na studiowaniu islamu na własną rękę. Inaczej nie mam obecnie możliwości. W Polsce warunki do nauki islamu są mocno utrudnione, ale nie narzekam. Ma to swoje plusy. W końcu książek nie brakuje. To mnie bardzo przybliża do Boga. Lubię tę duchową intymność. Ostatecznie jest jeszcze tyle rzeczy, których nie wiem. Prorok sollallahu 'Alajhi ła sallam powiedział, że kto podąża za Koranem i Sunną, jest ocalony. Dlatego my nigdy nie będziemy nic wiedzieć lepiej od niego. Im szybciej się to pojmie, tym lepiej. Prorok sollallahu 'Alajhi ła sallam wiedział co jest dla nas najlepsze, nawet jeżeli wydaje nam się to niezrozumiałe i dziwne. Wiedział, że pozostawia nam po sobie swego rodzaju narzędzie nacisku duchowego. To nacisk, jedyny taki na świecie, który sprawia, że nawet najczarniejszy charakter może zostać oszlifowany. Piszę to, bo od jakiegoś czasu ubolewam nad tym, jak umma skupia się na wytykaniu sobie sekciarstwa albo jakichś mikrobłędów. Zalecenia Proroka sollallahu 'Alajhi ła sallam miały nam służyć, a nie nas skłócać. To naturalne, że każdy ma skłonności w innym kierunku. Jeden w kwestiach militarnych, inny do języka arabskiego, a jeszcze inny do aspektów bardziej historycznych czy wręcz duchowych. Wydaje mi się, że nie rozumiemy, że jak długo coś jest halal i mieści się w obrębie Sunny, to jest to dla nas dobre i nie powinniśmy się nawzajem tak bardzo oceniać. Wierni powinni być dla siebie lustrem i to lustrem odbijającym to, co w nas najlepsze. Każda Sunna, szczególnie ta stosowana konsekwentnie, to dla nas krok w stronę Raju. Osobiście uważam, że pod tym kątem nie powinniśmy iść na żadne ustępstwa, ponieważ przyznawanie innym racji, że istnieje jakiś inny, bardziej moralny system, to jak przyznawanie racji, że to, z czym przyszedł Prorok Muhammad sollallahu 'Alajhi ła sallam, jest dla nas gorsze. To ignorowanie go, wymazywanie. To jak przyznawanie, że 10 przykazań (które swoją drogą zostały znacznie przez Kościół katolicki okrojone i uproszczone), które Bóg bezpośrednio objawił Mojżeszowi alajhis salam, jest dla nas gorsze. To jak przyznawanie, że Jezus alajhis salam przyszedł w złej wierze, pragnąc odnowić jego nauki. To chęć czy wręcz mania anulowania nauk proroków, bo my, "nowocześni, świeccy, wyposażeni w nowoczesne technologie ludzie", wiemy lepiej. Otóż, nie wiemy, ani tym bardziej ci, którzy nam tak dobrze radzą, twierdząc, że wiedzą - nie wiedzą. Oni tylko zgadują... Tworzą swoje własne, szkodliwe dla nas interpretacje, których łykanie odbije nam się prędzej czy później czkawką. Musimy wytrwać spokojnie w tej walce tak, jak kazał nam Prorok sollallahu 'Alajhi ła sallam. Prorok Muhammad sollallahu 'Alajhi ła sallam stanowi pieczęć wszystkich proroków i nic tego nie zmieni. Jego praktyki właściwie wprowadzane w życie są dla nas jedyną przepustką do Raju. Ktoś, kto się z tego wyśmiewa, jest wrogiem i jego, i islamu. Ktoś, kto kpi z Proroka sollallahu 'Alajhi ła sallam i jego nauk, ma tak naprawdę chore serce i chorą duszę. A jego wewnętrzne samopoczucie to nie nasza sprawa. Naszą sprawą jest nasze własne wnętrze. Nie oznacza to jednak, że mamy ludzi nienawidzić. Wręcz odwrotnie. Dobre i konsekwentne - choć nierzadko bolesne - aplikowanie Sunny zbliża nas do Boga oraz do ludzi bogobojnych, a oddala od tych chorych na duszy. Nie chodzi o to, żeby na siłę tworzyć sobie wrogów, ale o to, żeby nie iść na żadne kompromisy względem Sunny, bo to krok w stronę Dżahannam. A taki mamy obecnie świat wokół. Lecący na łeb na szyję w "nowoczesny" ogień piekielny.

Aga Sukayna