Ostatnie dni ramadanu | Historie muzułmanek #66
Każdego ramadanu, kiedy zbliża się ostatnich kilka dni, wpadam w panikę. Przerażona, że w tym specjalnym dokładnie wyznaczonym czasie, kiedy wszystko, co zrobimy, powiemy, nawet pomyślimy liczy się po sto, ba, tysiąckroć, zrobiłam za mało, aby Allah subhanahu ła ta’ala mi przebaczył i spojrzał na mnie łaskawie.
Ale on jest Al-Ghafur, Zawsze Przebaczający.
W czasie ramadanu odczuwam więcej pokus. Im bardziej coś jest zabronione, im staranniej stawiam sobie granice, tym bardziej mnie ciągnie, by je przekraczać. Powstrzymują mnie obietnice nagród w życiu przyszłym, duma i chęć udowodnienia sobie, że mogę, że potrafię porzucić Dunję i jej pokusy. Co roku odhaczam sobie kolejny punkt z listy, którą stworzyłam, aby pamiętać, co jest nam zakazane w islamie, a co już nie sprawia mi problemu.
Od ostatniego ramadanu boje się, że nie dożyję kolejnego. Błagam Go, abym dożyła. Błagam też, aby zapomniano mi moje złe uczynki, świadome i nieświadome. Bym miała siłę na wszystkie próby, jakie jeszcze mnie czekają.
Ale Allah subhanahu ła ta’ala nie daje nam więcej niż możemy znieść (Koran 2:286).
To, co zostało nam na te ostatnie dni ramadanu, to więcej dua, zikru, modlitw i czytania Koranu.
Oby Allah subhana ła ta’ala przyjął nasz ramadan, amiin. Bo On zna nasze intencje i wie, ze dałyśmy z siebie wszystko.
Salma