Assalamu alajkum, przedstaw się proszę, opowiedz nam coś o sobie.
Łaalajkum assalam. Nazywam się Agnieszka Wasilewska, kiedy zostałam muzułmanką, do serca przylgnęło mi imię Amatullah, które jest często używane przez znajomych z naszej społeczności, ale również spoza niej. Od zawsze mieszkam w Polsce, w Warszawie. Jestem muzułmanką ponad 14 lat, alhamdulillah, a mężatką od ponad 11 lat. Mój mąż jest, tak jak ja, polskim konwertytą. Zawodowo zajmuję się administracją biura rachunkowo prawnego.
Wciąż poznaję i odkrywam siebie, nie sugerując się zdaniem innych. Głoszę swoje poglądy, które docierają do wielu, w takiej formie o jaką mi chodziło, często po długim czasie. Zdarza się, że zbieram mocne cięgi, aby po latach usłyszeć głosy zrozumienia. W ciągu 14 lat życia w islamie przeszłam bardzo dużo trudnych sytuacji, a i wcześniej życie mnie nie oszczędzało. Dzięki temu zyskałam dużo życiowego doświadczenia, które pomaga mi wciąż, coraz bardziej doceniać wyznawaną religię, dostrzegać pomoc od Allaha Subhanahu Ła Ta'Ala i ufać Mu coraz mocniej.
Porozmawiajmy o sztuce. Jaki rodzaj sztuki jest Ci najbliższy, co tworzysz, co ona dla Ciebie oznacza? Czy ma jakiś wpływ na Twoje życie, na Ciebie jako osobę, być może zaobserwowałaś, że i na innych?
Od dawna kołatała się w mojej głowie myśl podzielenia się z większym gronem odbiorców moimi myślami z przeszłości, które spisane zajmowały od wielu lat miejsce na googlowej chmurze, a także dopisanie materiału, który pozwoli mi podsumować dotychczasowe życie. W lipcu ukazał się e-book mojego autorstwa pod tytułem:
„Bismillah, i do przodu!”. Kiedy pisałam biografię, zbyt wcześnie pochwaliłam się tym faktem z moimi odbiorcami i czułam presję konieczności dotrzymania słowa dotyczącą terminu podzielenia się z nimi moim „dziełem”. Z perspektywy czasu, nie żałuję, że tak się stało. Zostawiłam sobie furtkę na rozwinięcie tematu w drugiej części, jeśli taka powstanie, in sza Allah. Mam co do tego jeszcze wciąż mieszane uczucia, ale furtka jest i co jakiś czas skrzypi, dając o sobie znaki.
Nie wiem czy moja działalność w social mediach kwalifikuje się do nazwania tworzeniem sztuki. Posiadam umiejętność przyciągania słuchaczy, ale oczywiście nie trafiam do każdego odbiorcy, ponieważ mam specyficzny sposób wyrażania myśli i poglądów. Dla niektórych brzmię zbyt prosto i często agresywnie. Jednak mam sporą grupę odbiorców, którym prezentowany przeze mnie sposób ekspresji doskonale odpowiada i pomimo, że nie mam zdolności przekazywania wiedzy w sposób akademicki, doskonale rozumieją mój przekaz.
Bardzo ubolewam nad faktem, że brakuje mi umiejętności jaką posiadają siostry, przygotowujące wykłady na nasze zjazdy w meczecie. Gdyby móc połączyć ich wiedzę z moją łatwością przemawiania do telefonu, a także bezpośrednio do słuchaczy, powstałoby ogromne wow w głoszeniu dawah na naszym polskim podwórku.
Czym zajmujesz się w wolnym czasie?
Moją największą pasją jest spędzanie czasu z ukochanym wnukiem Oskarem. Z ogromną radością spełniam się jako babcia, oddając tej młodej osobie pokłady cierpliwości, jakich zabrakło mi będąc bardzo młodą mamą. Nie mogę narzekać na nadmiar wolnego czasu, który dzielę pomiędzy pracą, domem (choć mam na niego najmniej czasu), pomaganiem rodzinie (głównie dziadkom, ale również dzieciom), częstymi spotkaniami ze spragnionymi mego towarzystwa przyjaciółmi. Cyklicznie organizuję zjazdy dla muzułmanek i kobiet zainteresowanych islamem, które odbywają się w Centrum Kultury Islamu przy ul. Wiertniczej 103.
Nieustannie pracuję nad rozwojem duchowym, co wiąże się z poszerzaniem wiedzy na temat ukochanej religii, no i wreszcie, co jest dla mnie bardzo ważne, to nauka recytacji Koranu w Ośrodku Kultury Muzułmańskiej.
Jakie uczucia wyzwala w Tobie samo tworzenie i patrzenie na gotowy już projekt?
Nie wiem czy tak wypada mówić, czy to nie zabrzmi zbyt nie skromnie, ale mój e-book jest nierozłączną częścią mnie, jestem z niego dumna i odczuwam w stosunku do niego opiekuńcze uczucia. Pomimo, że bardzo dużo tematów opisałam symbolicznie lub, jak na moją formę przekazu – bardzo delikatnie, to jednak wyłożyłam na tacę ogromne pokłady swojej prywatności. Będąc muzułmanką, mam świadomość konieczności zachowania dla siebie wstydliwych faktów z przeszłości, a mimo to starałam się u czknąć rąbka tajemnicy, żeby moim zdaniem właściwiej zobrazować wartość, jaką islam wniósł do mojego życia. I znowu zabrzmię nieskromnie: udało mi się to, zbieram wiele pochlebnych recenzji, dostaję wiadomości z podziękowaniami za uzewnętrznienie swoich słabości i lęków, które towarzyszyły mojemu życiu przed konwersją, a także za to, że nie zamiatam po dywan obecnych słabości i pokazuję codzienną walkę na drodze islamu. Jeśli spotkałam się z krytyką, to od osób, które książki nie czytały i jasno dały mi odczuć, że nie zamierzają jej przeczytać, a to się dla mnie kompletnie nie liczy. Ach, i muszę wspomnieć, że moja e-książka posiada wadę, o której piszą czytelnicy: jest zbyt krótka i ciężko im się z nią rozstać. Niektórzy przeczytali ją kilka razy i odkrywają w niej nowe zagadnienia. Gorąco zachęcam do zapoznania się z moim e-bookiem.
Gdzie ja i czytelnicy możemy mieć wgląd do Twoich dzieł?
Ebook "Bismillah, i do przodu!" można kupić na portalu
Naffy, a także na stronie
Empiku. Jestem także
aktywna w social mediach. Na
Instagramie i
Tik Toku, znajdziecie mnie pod nickiem: @amatullah_1974, na
Facebooku i
You Tube: Agnieszka Amatullah Wasilewska.
Czy masz jakieś marzenia zwiazane z swoją twórczością lub z sztuką w ogóle?
Moim ogromnym marzeniem jest wydać w formie papierowej powieść z elementami komedii, jaką udało się stworzyć przez Zarqę Nawaz, autorkę między innymi książki pod tytułem: „Śmiejąc się w drodze do meczetu”. Niestety nie znam języków obcych, a tylko ta pozycja jest przetłumaczona na język polski. Korci mnie utrzeć nosa Leyli Shukri i innym autorom tego typu. Własnych doświadczeń życiowych, jak i podpatrzonych, mam tak wiele, że mogliby mieć mocną konkurencję. Jednak nie wiem, czy polskie podwórko wydawnicze byłoby zainteresowane tematem, ponieważ moje „dzieła”, wynosiłyby islam ponad zachowania ludzkie, a to nie jest temat, jaki się ceni. Dlatego, póki co napisałam jedynie biografię, która dla polskich wydawców nie jest atrakcyjna, bo za mało w niej pikanterii i dram związanych z wyznawaną przeze mnie (i chyba większość czytających osób ten artkuł/wywiad) religią – zwracam się do Was z prośbą o udostępnianie między sobą linku do zakupu mojego e-booka. Możecie mi pomóc spełnić marzenia, in sha Allah.
Czy chciałabyś dodać coś od siebie?
Gorąco zachęcam wszystkich do wyrażania swoich myśli poprzez pisanie. Czasami ciężko jest się komuś zwierzyć, a nawet ubrać myśli w słowa przed samym sobą. Warto przysiąść, spisać i przerobić dręczące nas myśli, a może być i tak, że w przyszłości przydadzą nam się do publikacji. Jednakże nawet jeśli się tak nie stanie, zawsze możemy do nich wracać, by wzmacniać się i uczyć, niezależnie od tego czy są negatywne, czy pozytywne, one wszystkie są potrzebne i ważne. Nie bójcie się pisać ani wydawać swojej twórczości, czy to książki, biografii, wierszy - piszcie, niech poprawi to redaktor i wypełniajcie tę pustkę na naszym polskim podwórku, mówcie swoim własnym głosem, co macie w głowach i sercach, to naprawdę jest osiągalne. Nie zostawiajmy pola do popisu Lailu Szukri i innym osobom, które malują obraz życia w islamie za nas, a dla sławy robią to w jak możliwie najnegatywniejszy sposób. Uzewnętrzniajmy się, można to przecież robić nawet pod pseudonimem, my się i tak zawsze rozpoznamy, że to autentyczne 😉.
Ufajcie Allahowi, nie bójcie się i nie wstydźcie, pokazujcie świat islamu ze swojej perspektywy, dlatego że my, muzułmanie, możemy się z tego bardzo dużo nauczyć. Niekoniecznie religii, bo nie jesteśmy uczonymi, ale tego jak odczuwamy religię, jak sobie radzimy, jakie są nasze trudności, jak każdy z nas inaczej przeżywa, odbiera i widzi islam, a mimo to tak wiele potrafimy odnaleźć z swojej podróży w książkach innych. Dobrym przykładem jest to, że ja i Sadeemka wydałyśmy nasze książki w tym samym czasie, nie wiedząc o tym, że robi to druga, a doskonale odnalazłyśmy się w podróży duchowej opisywanej w każdej z nich, choć jesteśmy zupełnie różne z zewnątrz, mamy zupełnie inne doświadczenia, nawet w innych państwach i społecznościach - a jednak tak wiele nas łączy, mogłybyśmy podpisać się pod wieloma swoimi przemyśleniami. Nawet gdyby sto osób napisało takie książki i droga każdej byłaby inna, to i tak połączyłyby nas oddanie, miłość do i zaufanie Bogu, pomimo że każdy inaczej to uzewnętrznia, a nawet widzi w sobie. Przyczyni się to do wzmacniania społeczności konwertytów, empatii, zrozumienia siebie nawzajem. Starać się wspierać, nie tylko krytykować, jak obserwujemy to na różnych forach.
Ostatecznie, dodam że razem z Sadeemką połączyłyśmy siły naszymi ebookami i można je kupić razem w pakiecie, z czego zyski zostaną przekazane na fundację charytatywną - wszyscy mamy dzięki temu dobry uczynek! Można je zamówić w serwisie pod tym linkiem.
Dziękuję za rozmowę!